Zmęczenie

    Jakże często stan ten jest powodem, albo przynajmniej wymówką, ażeby nie działać, ażeby się gdzieś ukryć i odpocząć. A przecież są takie sprawy i takie osoby, przed którymi nie wolno  się ukryć i od których nie można odpocząć. Samo słowo "zmęczenie" ukrywa w sobie słowo "męka", a więc cierpienie, a cierpienie jest zwiastunem śmierci, jakby jej forpocztą. Tak naprawdę zawsze jesteśmy zmęczeni umieraniem, codziennym umieraniem, a wiadomo, że nikt umierania nie lubi, że od umierania się ucieka. Tylko Chrystus nie uciekał, tylko on szedł świadomie w kierunku krzyża, bez wyrzutów, bez obwiniania innych. Nie wykręcał się i nie szukał wymówek. Wiedział, że w istocie życie polega na umieraniu, na sensownym umieraniu. W Ewangeliach bardzo często widzimy Jezusa zmęczonego, który nie bacząc na swe zmęczenie lituje się nad ludźmi, "bo byli jak owce nie mające pasterza". Umierał nie tylko na krzyżu, umierał znacznie wcześniej, głosząc Słowo, uzdrawiając, a nawet będąc na ucztach, nawet wtedy nie miał czasu dla siebie, czyli dla swego ego. Ale przecież odpoczywał? Jak odpoczywał? Jego odpoczynkiem było byciem z Ojcem. Jakiż był ten odpoczynek, kiedy nas i modlitwa męczy. Czy jest taka modlitwa, co nie męczy? Owszem, jest! To ta, która nie myśli już o sobie, tylko o Ojcu, zapatrzona w przepaść Jego miłości. Tak Jezus odpoczywał. Stąd też mógł mówić: Radością jest dla mnie pełnić twoją wolę, bo twoje prawo mieszka w moim sercu... A jakie to prawo? Prawo Miłości! Tymczasem my, gdy się modlimy, mówimy: Spraw, abyśmy cierpliwie znosili codzienne trudy i bez szemrania pełnili twoją wolę...(Lit. Godz., IV, s. 546) Jakaż różnica w tonie, jakbyśmy nie wiedzieli, że o wiele bardziej męczy opieranie się woli Bożej, niż pełnienie jej, a to choćby i dlatego, iż owo pierwsze zmęczenie jest smutne i bezsensowne, to drugie natomiast wiedzie ku radości, i to jakiej radości...