Bardzo lubię tę nazwę Obrok duchowny. Natrafiłem na nią po raz pierwszy przed laty w nowicjacie jezuickim w Starej Wsi wertując dzieła ks. Piotra Skargi SJ. Bawiła mnie ona wtedy, ale i budziła bardzo miłe wspomnienia z dzieciństwa. Obrokiem nazywano w moim domu rodzinnym karmę dla zwierząt pociągowych. Wstydziłem się w tamtych czasach gwary, aż tu nagle odkryłem, że tego samego - dla mnie gwarowego - słowa używał sławny mój współbrat sprzed wieków, klasyk kaznodziejstwa polskiego i duchowości, no i, o czym mało kto wie, jeden z pierwszych polskich patrologów. Tego sformułowania używa również bp. Ignacy Krasicki w pouczającej bajce "Puchacze", która kończy się słowami pani puchaczowej:
Myśląc jednak, iż trzeba dać obrok duchowny,
Rzekła: "Choć wasz głos piękny, chociaż lot tak spory,
Uczcie się miłe dziatki i z tego pokory.
Dobrze to jest, iż cudzą ułomność przebaczem:
Nie każdemu dał Pan Bóg rodzić się puchaczem"
Ja też myślę tak jak pani puchaczowa i dlatego na tej stronie będzie sobie taka strawa duchowa, z której każdy będzie można skorzystać, jeśli zechce.
A oto ona: